latający dywan

właśnie przeczytałem o nowym produkcie do domu. zasadniczo dla dzieci, ale ja tam bym się nie obraził jakbym dostał 🙂
jest to .. dywan. z podpórkami typu "górki". w sumie – ciężko opisać. lepiej zobaczcie:

oczywiście konfiguracja górek jest dowolna.
chętni do kupienia? zapraszam tu – ale uprzedzam – nie jest to najtańszy dywanik.

vista – system którego nie można używać? c.d.

jakiś czas temu pisałem o opracowaniu nt. kosztów drm w windows vista. dziś dzięki informacji od znajomego (yo, negativ 🙂 dowiedziałem się, że w sieci pojawiło się pełne tłumaczenie tego tekstu na polski. warto spojrzeć by wiedzieć co nas czeka w najbliższym czasie. aha. tekst jest długi.

second life – open source!

w 1990 mało znany (wtedy) pisarz – neal stephenson opublikował swoją trzecią książkę – snowcrash, znaną pod polskim tytułem zamieć.
książka ta w/g mnie (i pewnie nie tylko) jest genialna. krótką recenzję jej napisał alex.
w książce tej stephenson przedstawił wizję "ulicy". jest to wirtualny świat (metawers), do którego dostęp jest z całego świata, korzystają z niego miliony ludzi. do czego? do wszystkiego. by pogadać, ubić biznes, spotkać się. to samo co w rzeczywistości. ale lepiej – bo w miejscu gdzie nie widać, że nie stać cię na porządne ciuchy czy mieszkanie.
w oparciu o wizję przedstawioną w książce (aha – ulica nie jest osią fabularną książki, jest to bardziej skomplikowane, polecam recenzję alexa oraz własnooczne przeczytanie 🙂 powstało kilka realnych produktów informatycznych.
w większości nieznanych.
z jednym wyjątkiem.
tym wyjątkiem jest "second life" firmy linden labs.
oczywiście można by się spierać czy second life "pochodzi od" metawersu. tym co mnie przekonuje to fakt, że tak jak i metawars tak i second life nie są grami mmorpg. nie łączysz się z grą by zabić smoka czy wziąć udział w jakiejś misji. łączysz się by po prostu żyć. tak jak chcesz. chcesz jeździć na desce? samochodem? projektować ciuchy? stać się gwiazdą? czy może wielkim posiadaczem ziemskim? to wszystko jest możliwe. i nie jest istotne jak wyglądasz w rzeczywistości. nie ważne, że nie masz kasy na paliwo do swojego "malucha". w second life możesz jeździć hummerem czy innym czołgiem. czy być projektantem wziętych ubrań. czy choćby "call-girl".
po co? a po co ludzie robią cokolwiek modyfikującego rzeczywistość? prochy? alkohol? światy gier rpg?
anyway – z second life korzystają setki tysięcy (jak nie miliony) ludzi. świat ten ma swoją walutę (wymienialną na dolary). ma gazety. ma spotkania. ma wszystko co ten (no, poza fizycznym kontaktem, ale to się pewnie zmieni).
najlepszym miernikiem rzeczywistości tego świata jest fakt iż dzienny obrót giełdy na której można kupić (za dolary lub "lindeny") rzeczy do użycia w grze przekroczył milion dolarów. faktycznych. prawdziwych.
ludzie kupują i sprzedają wszystko. ziemię, przedmioty, czas (np. wynajmując się do jakichś prac w second life).
od dawna chciałem spróbować. wejść w ten świat i zobaczyć czy i na ile odbiega od moich wyobrażeń stephensonowej ulicy. ale nie mogłem. aplikacje klienckie były tylko na windows i macos'a (była wersja linuksowa, ale miała kupę bugów).
ale. stał się cud. linden labs otworzyli kod klienta na licencji gpl v2. pozwoli to na szybkie udostępnienie klienta linuksowego. dzięki czemu i ja będę mógł sobie urządzić biuro w tym świecie.
po co? po to co inni. swoje biura w second life otworzyły już firmy takie jak microsoft, toyota, intel, cnet networks, dell, reuters czy sun. ma spotkania ze znanymi (w tym świecie – "first life"). ma swoich terrorystów. niedługo może się okazać, że to tam życie będzie oferowało więcej – choćby ze względu na faktyczny brak granic.

medal za marketing – o ile ktoś to kupił

jaka część waszego komputera wydaje się być mało istotna jeśli chodzi o wydajność gier?
trafiłem właśnie na firmę która robi i sprzedaje pewnien podzespół (kartę) do pecetów – dzięki tej karcie wydajność grania ma wzrosnąć, bo odciąża ona główny procesor od pewnych zadań.
jaka to karta? kto zgadnie?
otóż jest to karta sieciowa!
ethernet.
"killer network interface card". jest olbrzymia (jak na kartę sieciową). karta jest zasadniczo dedykowanym komputerkiem z zainstalowanym linuksem. i "inteligentniej" obsługuje sieć zmienijaszając lagi i "latency".
chyba jestem z innej bajki. na stronie producenta można zobaczyć rysunek który pokazuje, że po wstawieniu killer-nic'a, obciążenie procesora spada o połowę.
i sprzedają to za $250. kartę sieciową do gier! eh. pewnie niedługo zobaczymy specializowane "for performance gamers" karty-kontrolery myszki i klawiatury.

dziwne ostrzeżenia

pewnie większość z was słyszała legendy o ostrzeżeniach typu "uwaga, może zawierać orzeszki" – na pudełku orzeszków ziemnych, czy "nie zatrzymywać przy pomocy genitaliów" na pile mechanicznej.
okazuje się, że jest organizowany coroczny konkurs na najdziwniejsze ostrzeżenia, i ostatnio odbył po raz dziesiąty.
trzecie miejsce zajęły ex-aequo:

  • "nie prasować" na kuponie lotto
  • "nie suszyć telefonu w kuchence mikrofalowej" – na telefonie komórkowym

drugie miejsce:

  • "nie używać zapalonej zapałki albo otwartego ognia do sprawdzania poziomu paliwa" – na motorówce

pierwsze miejsce!:

  • "nie wkładać ludzi do pralki" – na pralce

i do tego honorowe wyróżnienie dla:

  • "prosimy o nie używanie tego spisu w trakcie prowadzenia pojazdu" – na książce telefonicznej

podstawy bezpieczeństwa – w/g nsa

nsa, znana kiedyś jako "no such agency", a ostatnio z aktywnego współudziału w rozwoju linuksa opublikowała pdf'a zatytułowanego "The 60 Minute Network Security Guide (First Steps Towards a Secure Network Environment)".
całość jest dosyć spójna, tyczy się windowsów i unixów. warto przeczytać choćby po to by sprawdzić czy na pewno wszystko z tego się zrobiło.

indiana jones i świątynia mamony

w ostatni piątek, 29 grudnia 2006, george lucas obwieścił, że w 2007 roku rozpocznie się kręcenie 4 części przygód indiany jones'a. film ma być dziełem tej samej "trójcy": lucasa, spielberga i forda.
<sarkazm>"nie mogę się doczekać"</sarkazm>
ujmę to tak – jest paru aktorów którzy wkurzają mnie bardziej niż ford. ale żaden nie był nigdy tak wysoko by potem spaść tak nisko. człowiek którego wielbiły tłumy (no, ja do tych tłumów nie należałem, bo jedyne role jego jakie faktycznie lubię to indy) spadł do poziomu "6 dni i 7 nocy"?
myślałem, że to będzie dno.
potem był firewall.
a teraz to – ponad 60 letni aktor będzie grał w filmie stricte przygodowym? jezu. to ja już wolę larę croft. przynajmniej patrząc na nią nie mam odruchów wymiotnych.