google wie co cię może interesować?

od jakiegoś czasu jest dostępna “strona domowa" na google'u. tego typu projektów jest sporo, ale ten wyróżnia się tym, że firma która to oferuje jest “spora". i wiele może.

na ich stronie można dodać sobie różne “gadżety" – prognozę pogody, informacje z gmaila, newsy, rss'y, gry, itp, itd.

od mocno niedawna pojawił się nowy gadżet. “interesting items for you".

co zawiera? 3 zakładki. zawierają kolejno – “searche", linki do stron i listę innych gadżetów. co w tym ciekawego? wszystkie te listy są generowane w oparciu o twoje preferencje. searche to nie searche jakie wykonałeś, ale takie jakie mogą cię zainteresować.

google od dawna znane jest ze zbierania informacji o użytkownikach. historia searchy, klikane linki, gmail, gtalk, analytics itd.

wszystko co google zbiera gdzieś się odkłada. i jest używane do różnych celów – np. do tego by lepiej pozycjonować strony w wyniku szukania. ten gadget natomiast jest czymś co każdy może zobaczyć, obejrzeć i ocenić – podbicia wyników searcha nie widać. to tak. i muszę przyznać, że to co “interesting items" mi podpowiedziało było … interesujące. i chyba nawet przydatne. co prawda nie wiem czemu trafiło tam “JavaScript – Strings" czy “Hibernate", ale już linki do osloskopa, napisy.info, trolltech, wxwidgets czy regular expressions tutorial – mogą sie przydać 🙂

powrót

przez ostatni tydzień byłem praktycznie non stop poza swoim standardowym miejscem pobytu.
niestety to oznacza, że przez ten tydzień nie czytałem wiadomości. zasadniczo samo w sobie nie jest to złe, ale oznacza,  że dnewsach czeka teraz na mnie około 2.7 tysiąca newsów. które muszę przejrzeć i na podstawie części z nich stworzyć wpisy. tak więc bójcie się. kolejny flood newsowy jest bliski.

aha. mam prośbę. jakby ktoś z was był na jakimś lotnisku (najchętniej irlandzkim) i mógł mi zanabyć “irish mist" (taka wóda 🙂 to będę mocno wdzięczny. oczywiście koszt zrefunduję.

energooszczędny storage?

czy macie ogólne pojęcie ile mniej więcej prądu zżera wasz komputer? a serwer?

na ile szacujecie zużycie prądu, przez takie urządzenie:

  • obudowa rackowa 1u
  • 3 terabajty pojemności
  • 4 dyski 750 giga w środku
  • złącza vga, szeregowe, równoległe, 2 usb 2.0, klawiatura/mysz ps/2
  • procesor – 1ghz
  • pamięć do 1 gb
  • gigabit ethernet
  • zdalne zarządzanie systemem

odpowiedź brzmi: 80 watów. niemalże niemożliwe. ale jednak się udało.

firma capricorn technologies zaprojektowała i teraz sprzedaje takie cuda. albo pojedynczo – jako macierze 3terabajty. albo jako całą szafkę – 42u, mającą 120 terabajtów. i zużywającą około 3.2 kilowata! tylko!.

koszt ma wynosić około $1.5 za gigabajt (wiadomość nieautoryzowana). czyli macierz 3 tera, będzie kosztowała około $4500. nie jest to tanio. ale z drugiej strony – dzięki tak niskiemu zużyciu prądu, natychmiast pojawią się oszczędności.

jak udało im się to zrobić? użyli sensownego sprzętu. jako podstawę użyli mini-itx'owego rozwiązania – via epia. małe, proste, wydajne (wystarczająco).

śliczny sprzęt. kto go będzie dystrybuował w polsce?

twin peaks – wreszcie sezon 2 na dvd!

zasadniczo to nie news – informacja jest z 14 czerwca, ale jakoś do tej pory o tym nie wiedziałem.

wreszcie wyjdzie 2 sezon twin peaks na dvd!

jeśli nie jesteście fanami tego serialu, albo może i jesteście ale nie jesteście świadomi “jazd" jakie były z wydaniami dvd twin peaks, to powiem w skrócie – właściciele filmu zmieniali się wiele razy. w pewnym momencie doszło do jakiegoś rozjechania się praw do filmu i praw do wydawania (czy czegoś takiego). i dlatego 2 sezonu nigdy nie było na dvd. była tylko wydana daaawno wersja na tzw. “laser-disku".

teraz, wrescie, paramount pictures wyda dvd. w dodatku będzie to dvd jakieś takie bardziej “wypasione". dodatki, sceny, itd. itp.

razem z premierą “Twin Peaks: Season Two – Special Edition" ma sie pojawić “Twin Peaks: The Complete Collection" zawierający oba sezony.

eh. pozostaje czekać. i to sporo czekać. premiera w australii ma być 2 listopada. a kiedy do polski trafi?

nowa metoda śledzenia po jakich stronach chodzi user

niejaki jeremiah grossman wymyślił nowatorską metodę sprawdzania na jakich stronach był wcześniej człowiek który wszedł na naszą stronę.

idea jest prosta – tworzymy stronę z dużą ilością linków.

przy pomocy css'ów ustawiamy specjalny styl dla pseudoklasy :visited.

potem javascriptem przechodzimy przez wszystkie linki na stronie i sprawdzamy jaki mają styl!.

proste i skuteczne. po połączeniu tego z ajaxem, jakąś małą bazą danych i cookiesami – i powstaje świetna metoda przeprowadzania “wywiadu" nt. użytkowników.

oczywiście daje się to zablokować. ale z drugiej strony – ile teraz osób blokuje style czy prosty javascript?

zabezpieczanie dysku w windows vista – świetna wydajność

w windowsy od jakiegoś czasu wbudowane jest zabezpieczanie dysków (szyfrowanie).

w najnowszych windowsach oczywiście też.

możliwe są 2 metody szyfrowania – z użyciem “trusted platform module" – procesora który docelowo ma być na każdej płycie głównej, ale obecnie jeszcze nie jest, albo z użyciem hasła zapisanego na pendrive'ie usb.

ludzie z apc magazine przeprowadzili test. wzięli wolnego peceta (pentium 4 2ghz, 512 mega ram, dysk ata 5400 rpm, 20 giga). i zobaczyli wyniki benchmarków.

(tu disclaimer: dysk 5400, dlatego, że uznali, że główną grupą docelową będą użytkownicy laptopów. co ma sens).

bez szyfrowania dysk wykazał się prędkością do 33 mb/s, i średnim czasem dostępu na poziomie 10ms.

po zaszyfrowaniu 6.3 gigabajtowej partycji (40 minut) powtórzono test. wynik: 29mb/s i średni czas dostępu 5ms (nie wiem czemu niższy niż przy braku szyfrowania).

co istotne – te testy przeprowadzili na becie visty, więc jest szansa, że przed wypuszczeniem finalnego systemu wydajność jeszcze się poprawi.

a nawet jeśli nie – spadek wydajności o 12% jest przy typowych zastosowaniach praktycznie niezauważalny. zwłaszcza, że szyfrować dyski będą chcieli raczej ludzie pracujący niż grający.

vista wygląda coraz lepiej.

eksperymenty kuchenne

przedwczoraj przypadkowo zobaczyłem w telewizji program kulinarny. nie wiem jaki miał tytuł czy kto prowadził – telewizor włączyłem w trakcie, i wyłączyłem przed końcem.

co istotne – kobieta którą tam pokazywali robiła małże w interesującym rosołku. o ile małży nie zrobię, o tyle wymyśliłem, że na bazie tego “rosołku" zrobię zupę rybną.

uprzedzając fakty – wyszła *rewelacyjnie*. kilka rzeczy muszę poprawić, ale żarcie wyszło tip-top.

co będzie potrzebne?

  • 2 papryczki ostre
  • kawałek świeżego imbiru
  • czosnek
  • cebula
  • bazylia (listki)
  • majeranek (użyłem normalnie takiego sypanego, suszonego).
  • jakaś ryba. ja użyłem dwóch sporych dzwonek łososia. surowych. waga łączna około 0.5 kg.
  • opcjonalnie olej rybny (zdjęcie niżej)
  • sól, pieprz, ewentualnie “warzywko" czy inna taka gotowa przyprawa mieszana.

disclaimer: zdjęcia jakie są takie są. jestem leniwy i nie chciało mi się kadrować i poprawiać. jak będę miał nadmiar czasu (hehe) to poprawię.

zaczynamy od postawienia na gazie (małym na razie, tak aby się powoli podgrzewało) wody:

DSCN7057.JPG

i dosypaniu do niej soli:

DSCN7058.JPG

potem zabieramy się za szatkowanie składników.

imbir. oryginalnie wygląda tak:

DSCN7054.JPG

po obraniu ze “skórki" i odcięciu nadmiarowych “wypustek", zostaje tyle (obok wykałaczka, dla pokazania skali):

DSCN7055.JPG

to szatkujemy na kawałeczki:

DSCN7056.JPG

i wsadzamy do miseczki (nie do wody!)

teraz papryczki:

DSCN7059.JPG

teraz, trzeba wyciąc ze środka nasionka. kroimi więc na pół (wzdłóż) i wyciągamy nasionka:

DSCN7060.JPG

a to ciachamy na kawałeczki:

DSCN7061.JPG

i do miseczki (tej gdzie leży imbir).

ciachamy cebulkę. w moim przypadku 2, raczej mało-średnie:

DSCN7065.JPG

ciachamy na nie za duże kawałki:

DSCN7066.JPG
i znowu do miseczki.

na koniec czosnek:

DSCN7063.JPG

wycinamy z niego 3 ząbki (lub więcej jeśli wasze ząbki czosnku będą mniejsze):
DSCN7062.JPG

czosnek nie w kostkę, ale w plasterki. cieniutkie:

DSCN7064.JPG

teraz całość (imbir, papryczki, cebulki i czosnek) do wody. idea jest taka, że w tym momencie woda powinna być już bardzo gorąca. wręcz wrząca.

po wruceniu całośc wygląda tak:

DSCN7067.JPG

teraz dorzucamy majeranek:

DSCN7068.JPG

tak na oko jedną łyżeczkę:

DSCN7069.JPG

do tego drobno posiekane liście bazylii:

DSCN7070.JPG

i zostawiamy by się dobrze wszystko wygotowało.

ten etap trwa około 30 minut.

w tym czasie bierzemy 2 dzwonka łososia

DSCN7071.JPG

i kroimy. kroimy tak, aby wykroić jak najwiecej mięsa bez ości i skóry. to mięsko kroimy na kawałki. ja pokroiłem na takie:

DSCN7073.JPG

ale są trochę za duże. spokojnie mogą być mniejsze.

resztę mięsa, wraz z oścmi, skórą itd zostawiamy na desce do krojenia:

DSCN7072.JPG

i czekamy aż minie okres wygotowywania warzyw.

jak uznamy, że “już" (ja poznałem po tym, że wyłowiony płatek czosnku rozpłynął mi się w ustach przy dotknięciu językiem), wrzucamy do garnka te wszystkie “resztki rybne" – ze skórą, ośćmi itd.

DSCN7074.JPG

teraz – jeśli chcemy uzyskać intensywniejszy smak (ja chciałem i nie żałuję) dodajemy sos rybny. sos rybny wygląda tak:

DSCN7075.JPG DSCN7077.JPGDSCN7076.JPG

sosu dodajemy mniej więcej jedną łyżkę stołową:

DSCN7078.JPG

i całość znowu zostawiamy. w moim przypadku było to około 30 minut. ideałem jest rozgotowanie ryby w całości, ale to się pewnie nie uda. więc gotujemy ile sie da.

w międzyczasie próbujemy czy zupa nie ma smaku zbyt “odjechanego" w jakąś stronę.

moja była nie-słona, więc dodałem łyżkę stołową warzywka:

DSCN7081.JPG

i to był największy popełniony błąd. za dużo. 2/3 tego byłoby zdecydowanie lepiej.

po tych mniej więcej 30 minutach, zupa wygląda mniej więcej tak:

DSCN7083.JPGDSCN7082.JPG

teraz część trudna – manualna 🙂

zupę przelewamy przez drobno-ziarniste sitko do innego garnka. to co zostało w sitku (ości, mięso, skóra, warzywa), przeciskamy przez sitko do zupy:

DSCN7084.JPG

nie wygląda to zbyt apetycznie, ale robi się szybko 🙂

po zakończeniu operacji miałem w garnku coś takiego:

DSCN7086.JPG

co miało już bardzo fajny smak.

teraz – dorzucamy do tego pokrojone i zostawione wczesniej kawałki ryby bez ości.

DSCN7087.JPG

i znowu zostawiamy tym razem na małym ogniu. w międzyczasie mnie się okazało, że trzeba dolać wody. więc dolałem. ogółem poszło około 4 litrów wody.

po jakimś czasie (mniej więcej kolejne 30 minut) całość wygląda mniej więcej tak:

DSCN7088.JPG

i można nakładać:

DSCN7089.JPG

całość wyszła *bardzo* jadalna.

uwagi na koniec:

  1. za dużo warzywka przeszkadza. da się zjeść i to bez problemów. ale mniejsza ilość dałaby lepszy smak
  2. wcale nie jest tak ostre jak by składniki sugerowały
  3. posiadanie blendera umożliwiłoby zrobienie z tego kremu rybnego. ale nie mam 🙁

dodatkowe podziękowania należą się uli za pomoc, oraz mojemu ulubionemu sklepowi – emma supermarket w ursusie pod warszawą (przy skrzyżowaniu spisaka i alej jerozolimskich) – mają wszystko.

jeśli szukacie niestandardowych sosów, dodatków czy np. dobrych wędlin – z czystym sumieniem polecam wizytę. sklep jest nie za duży, ale mają olbrzymi wybór różnych rzeczy (anegdotka: kiedyś szukaliśmy po supermarketach makaronu ryżowego. nigdzie nie było. u nich było z 20 rodzajów!).

smacznego 🙂

chcesz kupić serwer? płacisz dużo za prąd? wybierz suna

nowe suny (t1000 i t2000, na procesorach niagara) jak wiadomo są energooszczędne. mniej prądu, niższe rachunki za prąd.

ale to nie wszystko. jeśli twoja serwerownia jest w regionie obsługiwanym przez firmę pacific gas & electric – dostaniesz od nich rabat! wysokośc rabatu jest ustalana każdorazowo indywidualnie, ale średnio wynosi od $700 do $1000!

oczywiście większość czytających te słowa jest w polsce, a więc poza zasięgiem działania pg&e, ale informacja jako taka jest w/g mnie mocno interesująca. czy u nas też pojawią się takie możliwości? kiedy?

na razie możecie poczytać o tym jak za wielką wodą dają zarobić na energooszczędnych serwerach.