depesz kocha ubezpieczycieli

Jakis czas temu pisalem o mojej przygodzie na Wegrzech i “jazdach" z HDI. Dzis inna historyjka/przypowiesc, nt. firmy “Inter Partner Assistance" i BRE Leasing.

Stwierdzilem, ze kupuje nowy samochod. Nie zamiast tego lancera, tylko jako drugi – moja Pani potrzebuje miec czym jezdzic – ja tez. Drugi samochod jest rozwiazaniem logicznym.

Poniewaz jestem pod wrazeniem dzialania Assistance Mitsubishi, oraz ogolnie lubie ich samochody – wybor padl na kolejny samochod (juz trzeci) tej marki. Tym razem – skoro ten samochod ma wozic mnie do pracy, i dodatkowo male dzieci do szkoly i przedszkola – nie musi byc to samochod “praktyczny". Moze byc po prostu fajny.

Wybor padl na kabriolet z hard-topem: Colt CZC.

Kupilem go poprzez BRE Leasing, informujac i mocno naciskajac by mial opcje Assistance ktora zapewni mi samochod zastepczy na czas ewentualnych napraw – to byl de facto najwiekszy problem z naprawa lancera, wiec tym razem postanowilem sie zabezpieczyc.

BRE Leasing (tzn. ich przedstawiciel) poinformowalo mnie, ze maja pakiet “Assistance VIP" ktory to oferuje – samochod zastepczy do 7 dni na czas naprawy.

Wiecej podobno “sie nie da".

No coz – 7 dni to nie rewelacja, ale zawsze lepsze 7 dni niz nic. Biore. Co prawda kosztuje mnie to dodatkowo co miesiac jakas kase, ale jakby nie daj boze cos sie stalo autku, to przynajmniej bede mial czym jezdzic nie rozwalajac dnia i pracy swojej Pani.

Fast forward. Mija rowno 1 miesiac od daty rejestracji. Na wyjezdzie z miejsca pracy wjezdza we mnie facet. Wina jego, nie ma problemu.

Wjechal mi w lewy bok, ale samochod jest jezdny, drzwi sie tylko gorzej otwieraja. Spisujemy oswiadczenie, rozjedzamy sie w swoje strony.

Dzwonie do ubezpieczyciela, zglaszam szkode, dzwonie do BRE by im powiedziec, ze samochod uszkodzony, wszystko OK.

Dzwonie finalnie do Inter Partner Assistance, by sie dowiedziec o procedure zalatwienia samochodu zastepczego i tu zonk!

“Samochod zastepczy przysluguje tylko i wylacznie jesli samochod uszkodzony zostal zholowany z miejsca wypadku. Jak byl jezdny to nie przysluguje."

No to sie troche zagotowalem. Nie dosc, ze obnizylem im koszty bo sam zjechalem, to jeszcze nie chca mi dac tego co mi sie nalezy?

De facto – nawet jakby mnie zholowali, to w serwisie wsiadlbym do niego i wrocil do domu, bo serwis zamowi czesci dopiero jak dostarcze wycene od ubezpieczyciela, dostawa czesci okolo 2 tygodni – wiec samochod musze zostawic w serwisie najwczesniej za 3 tygodnie.

Dzwonie i wyjasniam. Mowie, ze naprawa potrwa minimum tydzien (realnie 2). Zero efektu. Samochod nie holowany – samochod zastepczy nie dziala.

Szlag mnie trafil. Gdyby mi powiedziano przy zakupie – to bym przynajmniej wiedzial i/lub nie wydawal tych kilkudziesieciu zlotych miesiecznie na Assistance “VIP" (Very Idiotic Person?).

Teraz tak – wiem, mam za swoje – trzeba bylo czytac warunki umowy. “Kto bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem.".

Nie przeczytalem, bo przez mysl mi nie przyszlo, ze teoretycznie powazna firma moze sie znizac do takich “kruczkow".

Tak wiec – pisze to ku przestrodze – jak macie miec Assistance via BRE Leasing i Inter Partner – to nie wierzcie w zadne “zalatwione, na pewno itd". Kazda literke trzeba przeczytac. A najlepiej – zmienic firme leasingowa / dostawce uslugi Assistance na taka ktora nie stosuje az tak chamskich sztuczek.

P.S. na domiar zlego jakis “HUJ" (pisownia oryginalna) podpisal mi sie gwozdziem (albo czym innym tego typu) na samochodzie.

8 thoughts on “depesz kocha ubezpieczycieli”

  1. lol Ty to masz szczęście z tymi autami :\
    ale ogólnie to bardzo dobry wybór marki i modelu – moja kuzynka ma taki i bardzo sobie chwali.

  2. @mrova:
    miski bardzo lubie. maja swoje minusy – ale to jak kazdy samochod.

    co do colta czc – kupilem go w pazdzierniku, wiec nie pojezdzilem bez dachu za duzo, ale tyle co pojedzilem to moje – radocha zdecydowanie jest 🙂

  3. aaaa, to to był TWÓJ colt. 🙂 Tak się zastanawiałem, kto sobie takie coś kupił 🙂

  4. Very naIve Person 😛
    sam tez sie dalem wyruchac w pupsko kilka razy na takie deale 🙁

  5. Witam!

    Dałeś się oszukać. Pomyśl tylko. Samochód w leasingu kupiłeś pewnie na firmę. Dlaczego Twoja firma miała by ponosić straty, skoro ktoś ubezpieczony wyrządził Ci szkodę? Dokładnie tak jest to zapisane w Polskim prawie dotyczącym ubezpieczeń – poszukaj w Google;) – art. 361 § 2 k.c. Jeżeli samochód używasz w firmie lub gdy brak samochodu zdezorganizował by Twoje życie rodzinne – w takiej sytuacji przysługuje Ci prawo do samochodu zastępczego. Rok temu wywalczyłem w PZU zwrot części kosztów za prawie miesięczny tani wynajem. Części – bo w pewnym momencie papierki kosztowały mnie więcej nerwów niż to było warte.

    Właśnie – zauważyłem że tu najbardziej chodzi o nerwy. Dlatego ja polecam przesiąść się na tydzień czy dwa do autobusu… To może być inspirujące przeżycie. Stracisz kilkadziesiąt godzin, ale może w tym czasie uda Ci się przeczytać jakąś książkę…

    Pozdrawiam
    PS. nie wiem czy pamiętasz, ale Ty nauczyłeś mnie dawno temu :wq – w pewnej magicznej firmie. Mam nadzieję, że się odwdzięczyłem.

  6. Zawsze jak likwiduję szkodę z OC (tzn. ktoś we mnie wjedzie),
    to z samochodem zastępczym, NIE ze swojego ubezpieczenia.
    Ubezpieczyciel sprawcy z OC jest do tego zobowiązany.
    Nawet nigdy o to jakoś specjalnie nie zabiegam, tam gdzie odstawiam
    samochód do naprawy, zgłaszam potrzebę zastępczego, dostaję,
    a warsztat obciąża jego kosztem wraz z kosztami całej naprawy
    ubezpieczyciela sprawcy. I nie ma, że mogą nie przyznać czy coś takiego.
    Być może jest jakiś limit na ileśtam dni, ale warsztat policzy sobie po niezłej
    stawce, że i tak można się dogadać, że warunkiem tego, że dostanie zlecenie
    na tą naprawę, jest zapewnienie samochodu na okres całej naprawy, a to co dostaną
    od ubezpieczyciela sprawcy musi im wystarczyć.
    🙂

  7. Witam
    przypadkiem wpadłem na tą stronę i z zaciekawieniem przeczytałem tą historię.
    Pracuję od kilku lat w jednym z największych podwykonawców praktycznie wszystkich assistance na terenie naszego pięknego kraju i w ogóle mnie ta historia nie dziwi. Na początek pocieszę Cię że nie jesteś sam. Przegadałem multum godzin z różnego rodzaju klientami nabitymi w butelkę poprzez assistancowe kruczki. Uwierz mi że wcale nie trafiłeś najgorzej. Miałeś o tyle dobrze że rzeczywiście Twoje auto było jeżdżące i mogłeś w spokoju dojechać do domu i zorganizować sobie (oczywiście we własnym zakresie) samochód zastępczy. Wyobraźmy sobie sytuację że jedziesz sobie z miasta X do miasta Y np. z rodziną na wakacje. Obie miejscowości są oddalone o 500 km. Załóżmy że w Twoim samochodzie następuje awaria w mieście Z które jest dokładnie w połowie drogi. Jest wieczór, serwisy są otwarte już tylko przez godzinę, dzieci płaczą itp, czyli pełna sielanka. Szczęśliwie okazuje się że awaria następuje dokładnie przed serwisem ASO marki której posiadasz samochód. Czyli szczęście w nieszczęściu. Przykładowo nawala Ci skrzynia biegów, tak że działa tylko “jedynka” więc mimo czerwonej kontrolki “STOP” wrzucasz tą jedynkę przejeżdżasz te 30 metrów żeby assistance nie musiał płacić laweciarzowi za ściąganie Cię do ASO. Serwis oczywiście przyjmuje samochód, ale przez ostatnią godzinę mechanicy są zainteresowani zbieraniem narzędzi i odliczaniem minut do fajrantu, więc nie ma opcji aby w ogóle “powąchali” Twój samochód. No ale cóż, przecież mam assistance. No tak, z tym że miła Pani operatorka z uśmiechem na ustach informuje Cię że skoro samochód wjechał na serwis o własnych siłach na serwis to auto zastępcze nie należy się 🙂 Jak miło prawda ?
    Zostajesz z niesprawnym samochodem daleko od domu na kompletnym lodzie. Samochód zastępczy przysługiwałby w momencie gdybyś (we własnym mniemaniu) zrobił z siebie wariata wzywając 8 tonową lawetę (często z miejscowości obok, bo laweciarz ma w poważaniu zlecenia gdzie musi holować samochód spod serwisu do serwisu gdzie przejedzie max 5 km, a musimy pamiętać że ma liczone od kilometra, a jak będzie za mały kilometraż to o prostu zlecenie oleje) na którą trzeba będzie czekać ponad godzinę tylko po to by przewiozła Twój samochód 30 metrów. Samo ładowanie Twojego auta “na plecy” lawety trwałoby dłużej niż przepchanie z pomocą żony i dzieciaków samochodu do serwisu o własnych siłach. Takie to już kruczki czają się w umowach assistance. Takie akcje mógłbym mnożyć do znudzenia. Nadmienię jeszcze tylko jedną, taką z bardziej irytujących sytuacji. Przyjmijmy że śpieszymy się rano do jakiegoś ważnego klienta, lub na jakąś ważną konferencję od której dużo zależy. Pech chce że w naszym aucie coś nawala, włącza się “STOP” ale nauczeni doświadczeniem z wyżej opisanych wakacji” czekamy grzecznie na lawetę z przerażeniem odliczając czas pozostały do spotkania. Na szczęście wyjechaliśmy z odpowiednią “górką” aby nas nic nie zaskoczyło. Laweta przyjeżdża nadspodziewanie szybko, samochód mamy już w serwisie i czekamy na auto zastępcze. Jeżeli awaria jest poważne (np. wypada nam cała skrzynia, albo blok silnika pęka na pół) no to mamy szczęście, nikt nie będzie próbował na szybko naprawić tej awarii bo jest to po prostu nierealne.
    Ale wyobraźmy sobie że popsuło się “niewiadomoco” więc niestety assistance zacznie nas spławiać, przeciągać, informować że mają trudności ze znalezieniem samochodu zastępczego itp, aż tu nagle godzinę przed zamknięciem serwisu auto zastępcze szczęśliwie się znajduje. Dzieje się tak dlatego że assistance liczy że mechanikom z serwisu uda się samochód naprawić bez potrzeby wzywania samochodu zastępczego, ale jednak jeżeli przed końcem zmiany mechanik wyśle raport serwisowy że nie da rady i wtedy assistance przełknie temat i łaskawie wyśle samochód zastępczy. Wieczorem !! Gdybyśmy wiedzieli o tym że ass. zadziała tak jak zadziałał, to wzielibyśmy nawet i taksówkę aby zdążyć na spotkanie. A tak zwodzeni przez przemiłą Panią operatorkę czekaliśmy na ten samochód jak na zbawienie licząc że rzeczywiście auto przyjedzie na czas. Kolega powyżej trafnie napisał że mogłeś spróbować wynająć samochód z prywatnej wypożyczalni na koszt sprawcy zdarzenia. Są jednak warunki. Przysługuje takie rozwiązanie tylko jeżeli użytkownik samochodu jest inwalidą i auto służy mu do rehabilitacji, lub prowadzi przedsiębiorstwo i auto jest wpisane w środki trwałe. W każdej innej sytuacji to rozwiązanie nie działa. Jest to dokładnie jak kolega powyżej opisał – 361 k.c.
    Jednakże musicie wiedzieć jak to wygląda w rzeczywistości, bo często klient wpada do wypożyczalni i wymachuje notatką ze szkody mówiąc: dajcie mi jakiś samochód na czas naprawy, a zapłaci wam ubezpieczyciel sprawcy. Niestety to tak dobrze nie działa, więc nie warto się na to napalać. Rozwiązuje się to w następujący sposób: Przychodzimy do wypożyczalni, wynajmujemy samochód na konkretną ilość dni, podpisujemy umowę najmu jako my, wpłacamy z góry kwotę za wynajem, wpłacamy kaucję i zostawiamy dane do faktury. Wypożyczalnia na podstawie danych wystawia nam fakturę z którą idziemy do ubezpieczalni sprawcy i ich obowiązkiem jest nam kwotę tą zwrócić. Ubezpieczalnie zazwyczaj nie robią z tym problemów Ważne jest jednak aby wynająć samochód w podobnej albo niższej klasie. Nawet dla bezpieczeństwa dobrze byłoby wynająć samochód “niższy”. Ubezpieczalnia na pewno odmówi wypłaty kwoty z faktury zapewne w pełnej kwocie jeżeli wynajmiemy samochód wyższej klasy niż nasz. Ostatnio słyszałem o sytuacji gdzie klient wynajął Forda Focusa Hatchback 4-drzwiowego z silnikiem Tdci, a prywtanie jeździł Renault Megane Hatchback z silnikiem benzynowym. Ubezpieczyciel nie zwrócił pieniędzy gdyż uznał że klient “zaszalał” i wynajął samochód wyższej klasy. Mimo że oba to klasa Compact. Na koniec tylko napiszę jeszcze coś czym się większość assistance zasłania. Szeroko pojęte auta zastępcze nie są jak sądzimy wydawane na czas naprawy, są wg. regułki samochodami wynajmowanymi na czas zorganizowania sobie przez klienta auta zastępczego we własnym zakresie. Np. klient który wykosztował się na full wypas Audi S8 W12 w przypadku awarii dostałby tylko pojazd zastępczy na 3 doby, niezależnie czy są to dni robocze czy nie. Pamiętam jak raz klient otrzymał za nowego Passata dwa dni przed wigilią, a zwrócić musiał go w pierwszy dzień świąt. No cóż taki to już jest ten nasz assistance 🙂

    Pozdrawiam

Comments are closed.