bilion dolarów

bilion. nie miliard. bilion. milion milionów. tysiąc miliardów. dolarów.
książka o pieniądzach.
opisy w sieci:

  1. Wielki bestseller w Europie Zachodniej, za sensacyjną opowieścią, trzymającą w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, kryje się historia pieniądza i tego, jak niczego nie produkując można zostać Krezusem. Kapitalna książka dla maklerów giełdowych, miłośników sensacji i tajemnic.
    Oto rozwoziciel pizzy staje się dziedzicem niewyobrażalnego wprost majątku, zapoczątkowanego przed 500 laty przez jego przodka, który miał wizję, którą teraz tenże rozwoziciel pizz ma zrealizować.
  2. To będzie hit końca 2006 roku, długo oczekiwana powieść sensacyjna, z elementami fantastyki, Andreasa Eschbacha, autora niezapomnianych "Gobeliniarzy" i "Wideo z Jezusem". Grubaśny tom będzie przypominał paczkę banknotów, bo jest to powieść o pieniądzu – tym najbardziej chyba pożądanym wynalazku człowieka, towarze wymiennym. Jest to powieść o tym, jak pieniądz rodzi nowy pieniądz, a mądrze inwestowany tworzy fortuny.
    Książka dla miłośników fantastyki, amatorów dobrej powieści sensacyjnej, a także dla… maklerów giełdowych.

  3. Bilion to milion milionów, tysiąc miliardów tyle dziedziczy w wyniku inwestycji zapoczątkowanej pięćset lat temu, w 1495 roku, przez swego przodka, skromny i fajtłapowaty John Fontanelli. Z dnia na dzień staje się krezusem, bogatszym niż 200 Gatesów razem wziętych. Od jego decyzji może zależeć los gospodarki świata, być albo nie być rządów i życie miliardów ludzi.
a co tak naprawdę w środku? dosyć przyjemne czytadło. z kilkoma "pradoksami" związanymi z ekologią, biedą i życiem. plus rozczarowująca końcówka.
książka przyjemna do poczytania jak ma się więcej czasu – na wakacjach, w podróży pociągiem.

z jednym "drobnym" ale.

nie wiem czy w oryginale też tak było, ale albo jest to wysoce "oryginalny" pomysł twórczy, albo polskie wydawnictwo solaris ma problemy z ludźmi od składu.
czytanie mocno utrudnia fakt iż nie ma żadnych przerw między akapitami dotyczącymi innych wątków. niby bzdurka. ale wielokrotnie zmuszała mnie do wracania do przeczytanego tekstu i czytania go jeszcze raz, bo dopiero na następnej stronie jest jakaś wzmianka o tym, że to co czytam tyczy się już innego wątku.
ogólnie skład jest jakiś taki "na chybcika". wydaje się, że książkę złożono i wydrukowane w 2 dni pod presją czasu aby zdążyć na choinkę.

na koniec – jedziesz na wakacje? jedziesz gdzieś daleko pociągiem? samolotem? kup. poczytasz, spodoba się. w innym przypadku – można sobie odpuścić.