eksperymenty kuchenne – kurczak w porach

od poprzedniego wpisu kuchennego minęło już trochę czasu (w międzyczasie udoskonaliłem przepis na zupę, ale o tym opow iem innym razem).
tym razem inspiracją był post na newsach.
opis jest zasadniczo jasny, ale jeśli ktoś z czytających nie wie jak do tego podejść – poniżej opis ze zdjęciami co i jak.
najpierw kilka uwag ogólnych:

  1. używamy piersi kurczaka, ale one nie będą "suche" jak to zazwyczaj bywa. zdecydowanie nie.
  2. w żarciu jest sporo porów, ale smakują one rewelacyjnie – zupełnie inaczej niż się spodziewałem. naprawdę
  3. przygotowanie żarcia w/g tego co poniżej to około doby, z tym, że to czas oczekiwania. samej roboty jest około 15 minut.
  4. podane ilości są orientacyjne. jak zamiast 4 piersi zrobicie 2, to trzeba też zmniejszyć ilość porów.

ok. jak już podstawy są jasne, to lecimy.
zaczynamy od porów:

na zdjęciu są 2, ale finalnie dałem 3 sztuki.
pory kroimy w tzw. talarki:

taka uwaga – z pora zdejmuje sie zewnetrzna warstwe, potem odkrawa korzonki i tnie na talarki. tniemy pora na takiej długości by talarki wychodziły "spójne". potem znowu zdzieramy warstwę, i dalej kroimy. ze standardowego pora wykorzystuje około 60% jego długości na talarki.
pory wrzucam do garnka:

i solę. ilość soli – w/g uznania. na 3 pory wsypałem do środka mniej więcej 1 łyżeczkę soli.
garnek (czy cokolwiek tak naprawdę) wstawiam do lodówki. na kilka godzin.

realnie – pory "robię" wieczorem – i na następny wieczór je używam. czyli w lodówce spędzają około 20 godzin.
następnego dnia rano wyciągam z lodówki kurczaki – piersi, i rozmrażam. jeśli masz rozmrożone, to ten etap można pominąć 🙂
po rozmrożeniu (w moim przypadku to koło 12:00 jest – co utrudnia robienie tego dania w czasie chodzenia do pracy), wykładamy kurczaki na deskę:

jak widać – oddzieliłem z piersi mniejsze kawałki tak aby były "luzem". nie jest to konieczne – tak mi po prostu było wygodniej przygotować.
nasŧępnie – biorę czosnek

wyłuskuję z niego ząbki – mniej więcej po dwa ząbki na pierś.

tu uwaga – w oryginalnym przepisie czosnku nie było. ja dodałem i sobie chwalę. można dodać więcej jak ktoś lubi, jak nie – bez czosnku też smakuje super.
czosnek zgniatam:

i wcieram w kurczaki:

następnie, biorę "warzywko" (inne nazwy: wegeta, kucharek, pewnie są też inne):

i lekko obsypuję nim kurczaki:

nastepnie, biorę sporą miskę i układam w niej kurczaki:

w międzyczasie podsypuję warzywko, tak aby każdy kurczak był z obu stron obsypany.

po wrzuceniu wszystkich kurczaków do miski wstawiam ją do lodówki:

i mam znowu kilka godzin wolnego. ciąg dalszy następuje wieczorem – można o 16, można później. im później tym zasadniczo lepiej dla smaku, gorzej dla zdrowia (bo kto późno je i potem idzie spać …). jak już mnie najdzie głód, nastawiam piekarnik na 180 stopni, i biorę brytfannę:

tu uwaga – ja mam taką szklaną, ale każda może być. w szczególności – pierwsze 2 "iteracje" robienia kurczaka robiłem w takich jednorazowych foremkach "jana niezbędnego" z supermarketu.
nastepnie, biorę masło:

i smaruję dno i boki, aż całość będzie wysmarowana:

tu kolejna uwaga – tych jednorazowych nie trzeba smarować. a przynajmniej – ja nie smarowałem i wyszło ok.
następnie – do brytfanny wrzucam pory z lodówki. jak coś z nich "wyciekło" – to też wlewam:

pory układam równo i na nich kurczaka. jeśli jest możliwość – dobrze jest zostawić trochę miejsca między kurczakami – ja nie miałem takiej możliwości:

następnie, biorę majonez – sam używam kieleckiego, ale pewnie na każdym wyjdzie dobrze:

i układam grubą warstwę na kurczakach (jeśli są przerwy między kurczakami, to w nich nie dajemy majonezu):

następnie na to – tzn. na majonez, czyli w moim przypadku na całą powierzchnię, układamy plasterki (nie za grube, takie standardowe, kanapkowe) żółtego sera. ser musi być bez-dziurkowy. innych specjalnych życzeń nie ma – sam użyłem morskiego:

gotowe. w międzyczasie piekarnik powinien się już dobrze rozgrzać. więc przykrywam brytfannę (ale np. tych jednorazowych nie przykrywałem, a jak raz przykryłem to wyszło nie za dobrze) i wsadzam do piekarnika – tak po środku:

i czekam godzinę. po godzinie całość wygląda tak:

po wyłożeniu na talerz wygląda w ten sposób – może mało apetycznie, ale to naprawdę jest fenomenalnie dobre:

i to wszystko. całość przygotowań trwała krócej niż pisanie tego wpisu 🙂
smacznego.

grafika komputerowa

rendering. raytracing. cg. wiele nazw, ta sama (mniej więcej) technologia.
technologia używana od dawna służyła w założeniach do tworzenia foto-realistycznych grafik w komputerze. rozmieszczamy kilka obiektów na scenie, nadajemy im tekstury, światło, umieszczamy kamerę i robimy "zdjęcie".
jak to wyglądało widać było w filmach – terminator 2, jurrasic park. są filmy gdzie ta grafika z definicji ma wyglądać nierealistycznie (toy story i inne filmy dla dzieci), są takie gdzie ma wyglądać jak najlepiej (final fantasy). są też takie – i jest ich najwięcej, gdzie grafika komputerowa daje tylko efekty. coś dodatkowego, trudnego, bądź nierealnego do zrobienia – day after tomorrow, harry potter.
zawsze jednak przy dokładniejszym przyjrzeniu można się dopatrzyć gdzie jest granica między rzeczywistością, a wykreowanym sztucznie światem 3d.
czy jednak zawsze? autodesk pokazał krótki test – 10 zdjęć. trzeba tylko wybrać które z nich są zdjęciami, a które grafiką komputerową. mnie poszło podobno nie źle – 8 trafień. ale nie było to zbyt łatwe

arabski tuning

arabowie potrafią. robią różne dziwne rzeczy. zapewne 70% internetu widziało film z pokazami driftingu. może z 30% widziało film pokazujący co się dzieje jak taki drift nie wychodzi.
ale dziś zobaczyłem coś nowego – nie film. serię zdjęć hondy accord ztuningowanej wizualnie przez arabów. zasadniczo – nie da się tego opisać. nie będę próbował. obejrzyjcie sami.

anonimowość w sieci

jak przy większości zagadnień technicznych tak i przy kwestii anonimowości jest wiele punktów widzenia i wiele opinii.

  • na samym początku ludzie czują się bezpieczni, bo skąd ktoś ma wiedzieć, że "jozia17@onet.pl" (adres zmyśliłem, mam nadzieję, że nie trafiłem w niczyj 🙂 to józia krakowiak, mająca 17 lat i mieszkająca w opolu?
  • potem, ludzie już wiedzą, że z adresu maila czy nagłówków można wiele wydobyć informacji, połączyć kilka informacji z różnych stron google'em i już mieć wszystkie potrzebne dane
  • potem mamy ludzi którzy myślą, że jak zmieniają adresy email i mają dynamiczne ip to są anonimowi
  • następna grupa wie, że dynamiczne ip nie zabezpiecza anonimowości, a w szczególności, że 90% ludzi z grupy poprzedniej nie potrafi korzystać z tego "zabezpieczenia"
  • następna (ostatnia, z mojego punktu widzenia, ale może ktoś mi udowodni, że są następne grupy) grupa – ludzie wiedzą, że anonimowość da się uzyskać, ale nie jest to trywialne i wymaga trochę pracy.

jednym z celów uzyskania anonimowości w sieci jest wysyłanie maili i/lub postów na grupy newsowe w sposób uniemożliwiający wykrycie nadawcy.
przyczyny tego typu zachowania mogą być różne. część z nich jest nie-fajna, ale część całkowicie legalna i sensowna.
jedną z metod (i chyba najprostszą w warunkach "domowych") do wysyłania anonimowych maili i postów na newsy jest korzystanie z usług tzw. remailerów. służy do tego protokół mixmaster i jego bazowa implementacja – pod tą samą nazwą.
nie wdając się w szczegóły techniczne – mixmaster zapewnia wystarczający poziom bezpieczeństwa do olbrzymiej większości zastosowań.
o tym ja go skonfigurować – można przeczytać w dzisiaj opublikowanym poście na debian administration – tekst jest po angielsku, ale wydaje mi się, że nie będziecie mieli problemu ze zrozumieniem.

top-ten roku 2006 – dla dorosłych

z okazji końca roku wszędzie pojawiają się listy top-ten różnych rzeczy które pojawiły się w 2006.
top-ten plotek o apple, top-ten gadżetów, top-ten reklam, top-ten czegokolwiek.
wszystkie te listy są mocno nudne, ale jedna przykuła moją uwagę. fleshbot (taki serwis) zaprezentował listę top-ten – filmów porno. tak więc, jeśli chcecie obejrzeć film tego typu, a nie macie doświadczenia i nie wiecie czyje są ok, a czyje nie za bardzo, albo po prostu chcecie zobaczyć "co nowego w branży" (wbrew pozorom w tej branży są zmiany i o ile nie dotyczą kwestii dialogów, to już to co i jak jest pokazywane ulega ewidentnym i widocznym modom) – zachęcam do przejrzenia tejże listy.
aha. – jak to amerykanie pisują: nsfw – oglądanie tej strony w miejscu pracy może nie być mile widziane (tłumoczenie depesza z angielskiego: not suitable for work).

odjechanie ciężarówki

luigi colani jest specem od designu. projektuje różne rzeczy, ale najbardziej znane prace to samochody.
jego projekty są inne od czegokolwiek innego – jak sam to określa – są naturalne, organiczne, żywe. zdecydowanie bardziej ergonomiczne.
zobaczyłem jego "concepty" ciężarówek i padłem. na pierwszy rzut oka są ohydne. takie … inne. ale im dłużej im sie przyglądam tym wydają się być ładniejsze.
a co wy o nich sądzicie?

gadżety dla bogaczy

na blogu scifi.com, pojawił się wpis prezentujący top-ten gadżetów dla bogaczy. masz już wszystko? własny odrzutowiec? dom za 22 miliony złotych? to teraz kup sobie:

  • 71 calowy telewizor plazmowy ($70,000)
  • zestaw głośników bang & olufsen ($16,000)
  • pecet: voodoo elemental omen ($24,000)
  • streamer audio/video do domu: denon AVR-5805MK2 ($7,000)
  • kamera video – hd, sony hdr-fx1 hdv ($3,700)
  • zestaw głośniczków do ipoda – triode tub ($4,000)
  • kaleidescape – serwer filmów do domu ($27,000 – cena startowa!)
  • system dźwiękowy pioneera – 254 głośniki w jednej obudowie ($40,000)
  • fotel poruszający się zgodnie ze wskazówkami ze specjalnych dvd – coś jakby w kinach z ruchomymi fotelami ($12,000)
  • goldvish – komórka ($1,000,000)

pewnie bym o tym nie pisał, ale dostałem ostatnio w łapki książkę o kolesiu który dostaje bilion dolarów (tysiąc miliardów). i się zastanawiałem czy dałbym radę to wydać. chyba jednak nie. ale gadżetów mógłbym sobie nakupić do woli.

naciąganie metodą na “nie czytaj opisu”

eh
z okazji premiery każdej nowej konsoli pojawia się na ebay kupa aukcji sprzedających:

  • zdjęcie konsoli
  • pudełko po konsoli
  • adres email który ma część z nazwy konsoli

itd.
do tego ładnie opisana konsola. czasem nawet kilkukrotnie zaznaczone, że przedmiotem aukcji nie jest konsola tylko .. cośtam.
ludzie to kupują, a potem marudzą.
myślałem, że to tylko taka amerykańska sprawa. ale dziś zobaczyłem te 3 aukcje:

i się trochę podłamałem.
czy ludzie naprawdę nie są w stanie przeczytać ze zrozumieniem prostego tekstu? ja rozumiem, że koleś który to wystawił, to zwykły kanciarz, ale czy to usprawiedliwia brak umiejętności czytania?