z racji załatwiania spraw na mieście zjadłem dziś w restauracji. wow!. jako dostawcę kalorii wybrałem boston port – knajpkę na żelaznej specjalizującą się w rybach (aczkolwiek mają też inne rzeczy).
najpierw – zupka. pół porcji (cała uniemozliwiła by mi zajęcie się drugim daniem) zupy rybnej. zupa ta nie ma innej nazwy i jest zupą – kremem z wielu różnych gatunków ryb. nie podejmuję się opisać tak aby odzwierciedlało to rzeczywistość, ale: zupa jest bardzo gęsta, ze sporymi kawałkami mięsa ryb w środku, dobrze doprawiona. pycha. do tego kawałek pieczywa czosnkowego. sama taka zupka powoduje, że człowiek jest najedzony.
ale stwierdziłem, że zjem drugie.
na drugie – kargulena smażona. cud miód i orzeszki. fenomenalny kawałek pozywienia dla ciała i duszy. do tego wziąłem sobie pieczywo czosnkowe z serem (uwielbiam, i próbuję wszędzie gdzie oferują) – pomyłka. niedobre. ale rybka pierwsza klasa.
gdybym był rybą i wiedziałbym, że mój koniec to patelnia i żołądek jakiegoś dwunoga, wybierałbym celowo takie sieci by trafić do boston portu. potrafią przyrządzić i podać.
koszt – w miarę standardowy. za 2 obiady (praktycznie identyczne) łącznie zapłaciliśmy 85pln. na osobę 42.5 – trochę mniej niż niedawno w słowiańskiej na placu zamkowym – a żarcie o niebo lepsze.
gdybyście chcieli sprawdzić – zachęcam. adresu nie pamiętam, ale żelazna, jadąc od alej jerozolimskich, po prawej stronie kilkanaście metrów przed pańską. zaznaczyłem na stronach wikimapii. link puszczam via 42.pl bo wordpress nie chce mi puscic urla z # w linku 🙁