laptopy dla każdego

lg (ta firma od cdromów, telewizorów, mikrofal i innego sprzętu) oferuje laptopa, który ma:

  • monitor 14.1″ z rozdzielczością 1440×900
  • do 4 giga ramu
  • nagrywarkę dvd dual-layer, nagrywającą wszystko co tylko się da
  • bluetooth
  • intel core duo (1.5 ghz)
  • wifi
  • skaner linii papilarnych
  • czytnik kart pamięci (5 formatów)
  • modem
  • 80 gb dysk

standard. teraz to każdy ma. ale ten laptop ma 2.1 centymetra grubości i waży poniżej 2 kilogramów!

yeah! chcesz kupić? heh. w polsce jeszcze niedostępny, ale możesz się skontaktować z ulubionym dystrybutorem i poprosić o wycenę/sprowadzenie tego cudeńka.

tlen w puszce, komu?

za kilka dni (24 maja) sieć sklepów 7-11 rozpocznie sprzedaż puszkowanego tlenu (na razie tylko w japonii).

podobno wzmaga koncentracje, poprawia samopoczucie i ogolnie same plusy.

zawartość czystego tlenu w tym co jest w puszcze ma być około 95% (dla porównania: w powietrzu jest ledwie 21%). z tego co mnie kiedyś uczono w szkole, to tlen może być szkodliwy – zwłaszcza w takim stężeniu. co prawda sugerowaną metodą “zażywania" są 2 sekundowe wdechy (puszka starcza na 35 takich inhalacji), nie częściej niż 5-6 razy dziennie, ale mam pewne opory przed przyjmowaniem tak skoncentrowanego tlenu. no ale może to i dobre jest.

obserwatorzy zwracają uwagę, na podobieństwo sytuacji do momentu gdy na rynek wchodziły pierwsze butelkowane wody. dodatkowo ktoś zwrócił uwagę, że w filmie space balls (kosmiczne jaja) już przewidzianio puszkowane powietrze – w jednej ze scen widzimy prezydenta (granego przez mela brooksa) wdychającego coś z puszki z napisem Perriair.

ciekawe kiedy to dotrze do polski …

po czym poznać, że jesteś kiepskim programistą …

post na blogu damiena katza pokazuje listę symptomów po których widać, że jesteś kiepskim programistą, mimo, że w/g ciebie wszystko jest ok, i i jesteś świetny.

polecam każdemu do przejrzenia – sam się na niektóre punkty łapię, ale z tym walczę 🙂

więzienie za żart o kaczyńskich? a jak było naprawdę?

może zdarzyło się wam słyszeć o tym, że ktoś komuś wysłał żart o kaczyńskich i trafił do więzienia, albo (inna wersja) został pozwany do sądu za znieważenie.

trochę szukania, kilka rss'ów no i mam szczegóły:

pewien facet wysłał (znając życie do wszystkich których miał w książce adresowej) maila ze zdjęciem dwóch kaczek na jeziorku i podpisem “a teraz kochani wyborcy… pocałujcie nas w kupry!".

maila dostał (nie wiem czy bezpośrednio od nadawcy) koleś z wrocławia, znany wcześniej z tego, że wytropił i wskazał policji kilku pedofili. jeśli to kogoś interesuje to wrocławianin jest motorniczym tramwaju, po pracy szuka via internet pedofili i ma 35 lat.

rzeczonym mailem poczuł się urażony i doniósł do prokuratury na autora maila. zdjęcia w/g niego obrażają głowę państwa, i jako takie powinny być ścigane.

prokuratura musiała podjąć śledztwo (jak ktoś zgłasza to oni chyba nie mają wyboru), więc i pofatygowali się porozmawiać z autorem itd.

po przejrzeniu dowodów, rozmowach itd. prokuratura umorzyła śledztwo zwracając jednocześnie uwagę, że zarówno konstytucja jak i europejska konwencja praw człowieka gwarantują wolność wyrażania poglądów.

i to na tyle.

czemu o tym piszę?

bo niezależnie od moich prywatnych poglądów zaczyna mnie irytować najeżdżanie na pis i pochodnych. faszyzm, itd. przypomina mi to bardzo mocno nagonkę na heidera jak wygrał wybory w austrii. że niby nowy hitler się pojawił. i co? i nic. jest politykiem. lepiej od innych obiecywał, to i wygrał.

a teraz my mamy powtórkę. sporej ilości osób nie podoba się kto wygrał. wymyślają niestworzone historie, spiski itd, byle tylko mieć co zarzucić kaczyńskim i ich poplecznikom. czy naprawdę trzeba aż szukać wymyślonych powodów by im dokopać? nie ma rzeczywistych?

no, ale aby dokopywać kaczyńskim za ich rzeczywiste “błędy i wypaczenia" trzeba by poszukać, poczytać, zrozumieć. a prościej jest wymyślić czy nadinterpretować. i wspólnie napawać się wyższością: “ja na nich nie głosowałem, to ci inni".

jak działają fajerwerki

nie jest to coś nad czym człowiek zastanawia się codziennie, ale muszę przyznać, że zdarzyło mi się zastanawiać jak właściwie robią, że fajerwerki wybuchają tak, albo inaczej, czym się różnią itd.

i teraz mam odpowiedź:  http://www.pyrouniverse.com/consumer/howtheywork.htm – pokazuje różne typy, układ tego co jest w środku, po co i jak to działa. ciekawe…

klawiatura marzeń

daaaaawno temu, za siedmioma lasami i czymś tam jeszcze. byłem piękny i młody, i jako młody człowiek chodziłem do “centrum informatycznego uniwersytetu warszawskiego" (ciuw, znany także jako plearn).

była tam taka sala (numer 18) gdzie zamiast normalnych terminali były pecety. pecety ibm'a. niby nic, ale były one wyposażone w najlepszą klawiaturę jaką kiedykolwiek widziałem. była niezniszczalna. ciężka, klawisze klikały (nie to co te dzisiejsze cichutkie, że nawet nie wiadomo czy coś wcisnąłem czy nie). cudo. o ich odporności krążyły legendy. wiem, że sam osobiście przybijałem taką klawiaturą gwoździe.

no i się skończyło. przestałem tam chodzić, trochę mi lat przybyło. takich klawiatur już nie ma. czasem można znaleźć gdzieś u kogoś, ale to zazwyczaj też jest fan i nie odda.

myślałem, że sprawa jest przegrana, bo nowe klawiatury ibm'a nie są w żadnym stopniu podobne.

i o to … cud, nad cudy.

okazuje się, że patent na taką klawiaturę ma firma unicomp (może miała wcześniej i licencjonowała ibm'owi, może odkupiła patent od ibm'a, nie wiem). i teraz robi takie klawiatury (a nawet lepsze: czarne). i można je kupić. $69 za klawiaturę która przeżyje mnie i moje dzieci. coś pięknego.

dostępne są prznajmniej w sklepie yahoo, może gdzieś jeszcze, nie wiem, nie szukałem dalej. czekam na przypływ kasy…

anglojęzyczne książki w polsce … nice try, empik :)

empik zaczął sprzedawać na większą skalę książki anglojęzyczne.

super – czyż nie? nie.

chciałem ostatnio kupić (i finalnie kupiłem, a dokładniej kupiono mi), książkę “sql cookbook" z o'reillyego.

książkę można kupić w barnes & noble no i teraz w empiku. tyle, że w b&n kosztuje $32, a w empiku 152pln (trochę ponad $50). niezłe przebicie. co prawda – dostaje się ją za to szybciej – empik pisze, że wysyła w 2-3 dni, a barnes and noble napisał jedynie: Delivery estimate: May 17, 2006 – June 1. ale jednak wolę te kilka dni poczekać niż płacić 2 razy tyle …

wstawianie rekordu, gdy jeszcze go nie ma

kolega z pracy zapytał:

jak wstawić rekord do tabelki, ale tylko jeśli go tam jeszcze nie ma?

teoretycznie sprawa jest prosta: select, jak nic nie zwróci – insert. no ale jak będzie to działało równolegle to jest spora szansa na wysypanie się takiego kodu.

potrzebna jest więc inna metoda.

może insert i przechwycenie błędu.

w sumie to nie takie głupie:

  • BEGIN;
  • INSERT;
  • COMMIT;

jeśli insert się nie udał, no to commit zrobi to samo co rollback.

fajnie. zadziała. ale jest jakoś mało eleganckie.

a może inaczej … chwila zastanowienia i … jest. proste rozwiązanie:

INSERT INTO tabelka (pole_1, pole_2, …, pole_n)
SELECT wartosc_1, wartosc_2, …, wartosc_n
WHERE NOT EXISTS ( SELECT * FROM tabelka WHERE pole_1 = wartosc_1 AND pole_2 = wartosc_2 AND … AND pole_n = wartosc_n);

nie jest to może najśliczniejsze, ale działa na pewno. nie wywala się niezależnie od tego czy wstawiło czy nie (więc można bezpiecznie używać w transakcjach). same plusy 🙂