władze nowego jorku zdelegalizowały używanie tzw. “trans fats" (tłuszczy jakichś tam, ogólnie – zwierzęce, niezdrowe).
z jednej strony ok – tłuszcze te (może ktoś mi podpowie jak to się tłumaczy na polski) są niezdrowe, prowadzą do kupy chorób. ale, kurza wasza melodia, to moje prawo żreć co chcę.
wygląda na to, że władza tamże uznała, że mieszkańcy są tak głupi, że nie potrafią podjąć świadomej decyzji o tym co zjedzą (nota bene pewnie mają rację). problemem jest to, że takie ubezwłasnowolnienie ma kupę wad:
- powoduje, że od groma ludzi nagle stanie się przestępcami – wystarczy przygotowanie foie gras.
- zwalnia ludzi od myślenia
- wchodzi z butami z prywatne życie prywatnych ludzi
- jest prawem martwym – nikt normalny nie będzie się tym przejmował – tak jak np. limitami prędkości. tzn. do czasu aż pojawią się bojówki i będzie wydany pierwszy wyrok – śmierć przez powieszenie za podanie klientowi kotleta smażonego na smalcu.
ci co mnie znają, wiedzą, że ogólnie stany mi się podobają. wiem, że mają swoje problemy, ale po prostu podoba mi się ten kraj (niestety nie byłem). i wiem, że jest przynajmniej kilka osób które potraktują tę informację jako wyraz starczej demencji. zdarza się. ale nawet ja – lubiący amerykę – nie potrafię zrozumieć czym się kierowały elity polityczne uchwalając taką bzdurę.