pewna, 20 letnia, pani – nałogowa palaczka (pisali, że "heavy smoker" czyli pewnie nie 1-2 dymki dziennie), urodziła ostatnio dziecko.
anestezjolog powiedział jej z tej okazji:
"widziała pani narodziny córki. jeśli rzuci pani palenie, może udać się też pani zobaczyć jej ślub" (wolne tłumaczenie by depesz).
cóż zrobiła paniusia? zaskarżyła lekarza. i wygrała odszkodowanie w wysokości £44,000 + koszty sądowe.
jak stwierdziła – przez to co powiedział wpadła w straszną depresję. i domaga się teraz odszkodowania za urażone uczucia, depresję i stres.
co "zabawniejsze" – nie stało się to w znanych z chorych wyroków stanach – ta sprawa miała miejsce w anglii. po prostu słodko.
powoli dojdzie i do polski to, strach się będzie odezwać do kogoś na ulicy…
na wszystko jest odpowiedni moment. niektórzy lekarze uważają że mają Misję i daje im to prawo mówienia wszystkiego każdemu, niezależnie od okoliczności i od tego, czy ktokolwiek ich prosił o radę.
świeżo po porodzie to nie jest odpowiedni moment. a i anestezjolog, którego pacjentka pewnie widziała pierwszy raz w życiu, nie ma prawa wygłaszać takich, w sumie jego prywatnych, opinii.
myślę, że też bym się wściekła. chociaż nie palę.
A nie można po staropolskiemu dać plaskacza, albo coś podobnego? Niegdysiejsze metody rozwiązywania sporów były fajniejsze od ciągania się po sądach.
W Polsce to nie do pomyślenia.